SPOTKANIA Z CZYTELNIKAMI STRONY
„Hallo, czy to nie Maxi z internetu?” krzyknęła za Maxi pani na elbląskim kempingu. Obróciliśmy się i zobaczyliśmy dwie panie idące do nas, spędzające w starej ojczyźnie urlop ze swoim mężami. Panie widziały Maxi, moją spanielkę, na mojej stronie internetowej. Wynikiem była rozmowa o Elblągu i mojej pracy w Internecie.
W lokalu Krzysztofa „Pod kogutem” z kolei zwróciły się do mnie dwie młode damy ze Szwabii, które rozpoznały mnie tylko dzięki Maxi. Obie damy ze swoimi mężami i rodzicami zatrzymały się w pensjonacie na Heilige-Geist-Str. Rekomendacja na mojej stronie, bardzo uznana i chwalona.
Tutaj sprawdza się powiedzenie: moja czarno-biała Maxi „jest znana jak kolorowy pies” (ist bekannt wie ein bunter Hund).
Jedna z dam z dorosłą córką zwróciła się z pytaniem: „Czy zna Pan w Elblągu budynek byłego lokalu Kahlweiß?”. Szukaliśmy tego lokalu ale nikt nie wie gdzie stał a niektórzy mówią, że już go nie ma.
To nieprawda, odpowiedziałem, budynek stoi naprzeciwko Schichau, po drugiej stronie rzeki, pomalowany na żółto, jest tam dzisiaj urząd celny.
Obie damy to wnuczka i prawnuczka byłego najemcy Josepha Kahlweiß, które miały zwiedzić i sfotografować dom dla mamy i dziadka.
Następnie zjawił się Pan Stobbe, którego rodzice na terenie obecnego kempingu mieli magiel i bielenie bielizny. Także tutaj usłyszałem wiele starych historii. Na ostatni wieczór odwiedził mnie Pan Lucht, którego rodzina pochodzi z Hanswalde (Jachowo) pod Heiligenbeil (Mamonowo) i z okolicy Kraffohlsdorf (Bielnik). Krajan, osiadły w Saarbrucken, przyjechał z bratem, wieloma dziećmi i wnukami.
Pan Voss mieszkał na kempingu a rodzinę rozdzielił po całym mieście. Przyczyna: Pan Voss świętował w Elblągu swoje 70-te urodziny i chciał pokazać potomkom miejsce swojego urodzenia. Uroczystość ta miała dla mnie zaletę. Pani Voss przywiozła stary album rodzinny i mogłem wykonać piękne kopie starych zdjęć z lat trzydziestych, które mogę tutaj pokazać.
Dom na Junkerstr. 5 należał do dziadka Pana Helmuta Voß, Pana Fritza Döllnera, stolarza. Za domem miał warsztat z dojściem do ulicy Stallstr. Po lewej stronie Pan Fritz Döllner miał sklep z papierosami (ok. 1926 r), na prawo sklep spożywczy.
|
|
|
Pan Voß z babcią i siostrą |
Tutaj w wózku przed hotelem "Königlicher Hof" na |
Pan Voß przed sklepem dziadka |
|
|
|
Mały Helmut Voß w parku Ressource Humanitas |
Panna Traute w 1935 przed biblioteką miejską |
U wujka Ehlerta w cukierni, Burgstr.7, |
|
|
Skrzydło boczne Biblioteki Miejskiej |
Sala czytelni |
|
|
|
Kościół Św. Mikołaja przystrojony na wesele |
Kaplica Józefa (klasztor Św. Katarzyny) na Burgstr. |
Klasztor zakonu Św. Katarzyny dzisiaj. Foto H. Pfau |
|
|
Szkoła Agnes-Miegel w 1932 roku |
Panna Döllner przy nauce gotowania w szkole Agnes-Miegel |
|
|
Po lewej: klasa dziewcząt z Panną Irmgard Döllner, matką Pana Helmuta Voss w roku 1932 przed szkołą Agnes-Miegel, po prawej: poetka Agnes Miegel na podwórzu szkoły dziewcząt, która otrzymała po niej imię. W tle wykopana kolumna byłego elbląskiego zamku zakonu krzyżackiego, która dzisiaj znajduje się w tym samym miejscu.
Spotkania z przeszłością
Stara pocztówka z Elbląskim Zakładem Głuchoniemych obudziła moją ciekawość. Jak dzisiaj ten budynek może wyglądać w środku? Miałem szczęście. Mój elbląski przyjaciel Lech Słodownik uzgodnił z rzecznikiem komendanta policji, Panem Jakubem Sawickim termin i mogłem siedzibę policji nie tylko zwiedzić, ale także wszystko sfotografować a zdjęcia opublikować.
Widok z domu z wieżą (schronisko młodzieżowe) na Königsbergerstraße z Zakładem Głuchoniemych, po lewej stronie.
Elbląskie Stowarzyszenie Głuchoniemych
Stowarzyszenie to zostało założone 3. października 1898 aby oferować członkom posługi boże, nauczanie i życie towarzyskie. Na uroczystości 10-lecia istnienia, obecnych było 40 członków. Założycielem, opiekunem i honorowym przewodniczącym był pastor Selke. Przewodniczącym był mistrz stolarski Eisermann. Członkowie zbierali się co dwa tygodnie w domu parafialnym Św. Ciała, gdzie także co drugą niedzielę, przed południem odbywała się msza dla głuchoniemych.
Od roku 1905 Stowarzyszenie zaczęło zbierać na własne schronisko. Panna Pahlke wydała wiersz, wydrukowany w 50 000 egzemplarzach i sprzedawany. Zebrano ponad 22 000 marek, w samym roku 1906 po odjęciu kosztów zostało 7383 marki. Kolejny wiersz do sprzedaży udostępniła Carmen Sylva, królowa Rumunii. Na budowę potrzeba było około 70 000 marek, z czego połowę miało finansować miasto, prowincja, powiat i osoby prywatne. Jeszcze przed pierwszą wojną światową, po długoletnim zbieraniu, udało się zbudować na ulicy Königsberger Str. 45 (później nr 106) schronisko dla głuchoniemych każdego wyznania, z całej prowincji Prusy Zachodnie. Dom ten został oddany i poświęcony między 1910 i 1914 r. Z wydarzenia tego pochodzi stara, kolorowa widokówka.
Dom służył nie tylko dla celów mieszkalnych, lecz zawierał także przedszkole, miejsca pracy (krawcy i szewcy) oraz dom opieki dla głuchoniemych niezdolnych do pracy. Dla przejezdnych głuchoniemych do dyspozycji było biuro pośrednictwa pracy, pokój gościnny jak i kręgielnia, miejsca zabaw, ogród. Gdy liczba mieszkańców zmniejszyła się, dom służył Elbląskiemu Urzędowi Skarbowemu a następnie szkole inżynierskiej „Ferdinand Schichau – Ingenieur Schule” i szkole zawodowej. W tym czasie przebudowano dużą salę. Dach wykonano wysoko a po lewej wydzielono klatkę schodową. Sala jest dzisiaj niższa i węższa, i może także krótsza. Budynek przetrwał bez uszkodzeń walki w 1945 r. Do budowy nowej, polskiej komendy policji, w pobliżu bramy Holländer Tor, dom głuchoniemych był siedzibą komendy policji, z więzieniem. W auli urzędnicy policji urządzili salę gimnastyczną. Na ścianach znajdują się duże płyty z obrazami krajobrazów Prus Zachodnich.
W lewej połowie budynku okna byłej auli. Przy renowacji usunięto tynk i ukazały się cegły z Kadyn.
Schody i klatka schodowa pozostały niezmienione, ze starymi drzwiami do pokoi użytkowników.
***