Okolice

<br />

 Źródło: Pangritz-Kurier

 

KUPFERHAMMER

 

 

Kto zna Kupferhammer? Kto przewędrował okolice Elbląga, temu nazwa na pewno jest znana: młyn wodny na północny wschód od Elbląga, zasilany odgałęzieniem Kumieli. Silnikiem napędowym tego młyna był Geizhalssee (nazwa znanym prawie wszystkim elblążanom). Od tego miejsca na drodze Kumieli do rzeki Elbląg, znajdowała się spora ilość młynów. Zaczynając od Talmühle, następnie Kupferhammer, Mühle Weseln, Strauchmühle i młyny na Äußerer Mühlendamm. Wędrowcom również dobrze znane. Ale gdzie znajdował się dokładnie Kupferhammer? I dlaczego nazywał się Kupferhammer?

 Idąc wzdłuż Königsberger Straße (ul. Królewiecka), obok Stolzen Morgen (restauracja) i majątku Groß Wesseln, mijało się ulicę w kierunku Tolkmicka i Łęczy poprzez Freiwalde i majątek Groß Bieland, i dalej kilkaset metrów za nią, odchodziła w bok ulica do Kupferhammer, Talmühle i Geizhalssee (Goplanica). Kilka lat przed ostatnią wojną światową w tym miejscu znajdowała się kuźnia. Na przeciwko, w górę Kumieli, była olejarnia (kto ma plan z roku 1882, może to dokładnie prześledzić). Ten napędzany wodą młyn, rzadkość w naszych okolicach, pracował jeszcze przed ostatnią wojną. Po pożarze miał być odbudowany. Pieniądze z ubezpieczenia były, lecz odbudowa się opóźniała. Widocznie właściciel potrzebował pieniędzy na inne cele. Dobrze, ale co z Kupferhammer? Był to zwykły młyn, do którego później doszła piekarnia. Żadnej gospody czy
restauracji. A mimo to był szeroko znany. Spacerowiczom i wędrowcom, którzy chcieli dojść do Geizhalssee lub lasu Rakauer Wald (Rakowski), z boku ulicy ukazywały się budynki z dużym stawem młyńskim. Szum wodnego napędu i hałas kamieni młyńskich zdradzał uważnemu wędrowcowi młyn – młyn z historią. Najlepiej oddaje ją artykuł z „Elbinger Zeitung” z 1926 roku, którego wyciąg publikujemy:

 

O liczącym 150 lat Kupferhammer

Kawałek historii elbląskiego krajobrazu

 „Upłynęło półtora wieku, gdy inspektor młynów i śluz Christian Pahlau na swojej działce nad Kumielą, oddalonej o dziesięć minut na północ od Königsberger Chaussee, uruchomił Kupferhammer. Dzierżawcą tej działki stał się już w roku 1779, gdy nabył od Pani Burmistrzowej Brakenhausen kawałek lasu należący wtedy do Roland, razem z prawem wykorzystania wody Kumieli w granicach swojej posiadłości. Opłata roczna wynosiła 40 talarów. Jednocześnie Pahlau od miasta Elbląga dzierżawił prawo połowu ryb na swoim odcinku Kumieli. Łowił ślizy (Schmerlen), rodzaj pstrąga.
Za to kasie miasta płacił rocznie 3 talary i 30 groszy. Budynek przed 1785 jeszcze nie powstał, ponieważ dopiero w tym roku Pahlau otrzymał z Berlina zezwolenie na „założenie zakładu Kupferhammer – holenderskiej wytwórni kaszy perłowej i oleju”. Pahlau długo nie cieszył się swoją posiadłością, bo już w roku 1795 sprzedał za 13.000 talarów młyn razem z budowlami kupcowi i rajcy miejskiemu Johannowi Jakobowi Roßkampff, który miał swój kantor na Nowym Rynku w budynku Miejskiej Kasy Oszczędności. Kupferhammer nie pracował do roku 1806. Gdy następnie uruchomiono pracę, była kontynuowana z przerwami. Później nastąpiła wieloletnia przerwa. W roku 1816 kat i fabrykant wyrobów skórzanych Schlesmer zakupił Kupferhammer za 7.500 talarów. Posiadał go jednak tylko dwa lata. Gdy w roku 1818 Geizhals zerwał tamę i zniszczył młyn Kupferhammer, stracił ochotę na ponowne uruchamianie. Sprzedał Kupferhammer jeszcze w tym samym roku, za 6.500 talarów. Kupcami byli Karl August i Ephraim Roßkampff, synowie Johanna Jakoba Roßkampff. Własność utrzymali tylko rok. W 1819 roku odstąpili ją za 3.333 talary mistrzowi młynarskiemu Johannowi Jakobowi Lilienthal. Lilienthal urządził w Kupferhammer Mahlmühle. Wysokość ponoszonych opłat nie uległa
zmianie, a więc 40 talarów za dzierżawę właścicielowi Roland i 3 talary 30 groszy za połów do kasy miasta.

 Działalność młyńska jest kontynuowana do czasów obecnych i poszerzona o piekarnię. W roku 1915 Kupferhammer nabył mistrz młynarski Karl Mattke, który w międzyczasie zmarł. Ponieważ wdowa po nim, razem z nowym mężem Herbertem Herbst, kontynuuje działalność, Kupferhammer znajduje się od 25 lat we władaniu rodzinnym. „

 To tyle Elbinger Zeitung z roku 1925. W roku 1818 Geizhals wylał. Kto pamięta taką sytuację z roku 1925, gdy wszystkie młyny i wiele więcej, w ciągu kilku minut znalazło się pod wodą Kumieli po przerwaniu tamy przez Geizhals? Ale wracajmy do Kupferhammer. Należy zauważyć, że w posiadaniu rodzinnym był do 1945 roku. Synowie Karla Mattke, Hans i Erwin Mattke, piekarz i mistrz młynarski, prowadzili zakład dalej i go rozbudowywali. Urządzenia i budynki zostały częściowo zmodernizowane lub wyremontowane i panował duży ruch. Zajmowano się też ubocznie rolnictwem. Wtedy Kupferhammer był już od dziesiątków lat dobrym, efektywnym zakładem młyńsko-piekarniczym. Najpierw furmanką, później samochodem dostawczym, na którym znajdowało się logo firmy „Mühle Kupferhammer”, chleb i wypieki dostarczane były do Elbląga. A bułki i chleb były szczególnie pożądanym towarem.

 Niestety przyszła bezlitosna wojna 1939. Kupferhammer z piekarnią i młynem stał się nagle firmą „o znaczeniu wojennym”. Hans i Erwin Mattke zostali powołani do wojska. Zakład musiał jednak pracować dalej. Przy wsparciu sił pomocniczych i najemnych, niemała praca była wykonywana przez Evę Mattke, żonę Hansa. Prawie do gorzkiego końca w 1945 roku, gdy Rosjanie stali prawie przed drzwiami. Dla Kupferhammer i jego okolicy, ale przede wszystkim jego mieszkańców, był to smutny rozdział.

 Tak, a dzisiaj w 1996 roku, z Kupferhammer nic nie pozostało, tylko nazwa w pamięci niektórych. Już przed wojną na tym terenie planowano duże osiedle Kupferhammer i rozpoczęto jego budowę. Gdy dzisiaj przejeżdża się starą ulicą Reichstraße, ma się przekonanie, że wielkie osiedle Kupferhammer (niestety) rzeczywiście powstało. Znajomy, przytulny i często wymarzony Kupferhammer już jednak nie istnieje.

 

*** 

Źródło: Pangritz-Kurier

 

THUMBERG – GÓRA CHROBREGO

Przy wschodniej granicy miasta leży wzgórze o wysokości 95 m, najwyższe wzniesienie Elbląga – Thumberg (Góra Chrobrego). Do roku 1945 ulubiony cel wycieczek, ponieważ stąd miano piękny widok na miasto, Żuławy, jezioro Drużno aż do Wysoczyzny. Na horyzoncie, szczególnie po
południu, można było rozpoznać Malbork i trochę dalej na wschód Wieżę Bismarka pod Posilge (Żuławka Sztumska), ze stojącym obok niej dębem. Na tarasie, pod wspaniałymi starymi bukami można było delektować się kawą lub piwkiem i cieszyć się panoramą.

Najwygodniej i najszybciej można było dotrzeć od stacji końcowej Linii nr 1 w Bażantarni, przy czym korzystano z leśnej drogi przy restauracji „Pfarrhäuschen”. Wzgórze było jednak zdobywane również od majątku Wittenfelde lub od Gänseberg (Gęsia Góra), zależnie od miejsca zamieszkania w Elblągu.

W zimie, wyżłobiona droga w kierunku Wittenfelde była ulubionem torem zjazdowym lecz młodzież wykorzystywała dla sportów zimowych również inne zbocza obu górek. Po 1945 roku, obok drogi Polacy zbudowali wyciąg narciarski, który jest jednak rzadko wykorzystywany ponieważ również w naszej ojczyźnie śnieg stał się towarem deficytowym.

 Nasz krajan Bruno Satori-Neumann, w książce z lat trzydziestych, w której pisze o Elblągu w pierwszej połowie poprzedniego stulecia, napisał również o Thumberg. Satori-Neumann pochodził ze starej elbląskiej rodziny. Oto jego słowa:

„Także restauracja Dietricha u stóp Thumberg, zwana „Unter – Thumberg”, w niedziele widziała wesoło tańcujące pary z kręgów rzemieślniczych, pochłaniające wino i Kartoffelkuchen (babka ziemniaczana). Gdy w zimie 1836/37 została podpalona przez mieszkającego w niej ucznia Hoffmanna i spaliła się, właściciel, ziemianin Samuel Sielmann ze Spittelhof, wybudował nową, przestrzenną restaurację z salą taneczną na wierzchołku Thumberg i otworzył ją w Johannis – Abend, 23. czerwca 1837 (600 lat Elbląga) w obecności wielu gości.

Thumberg (Domberg), jako jeden z najpiękniejszych punktów widokowych w pobliżu naszego miasta, patrzący w kierunku Żuław przez swoją bukową koronę „znak towarowy” Elbląga, został w 1829 roku ujęty przez J. Hoom’a na charakterystycznym rysunku, na mapie do jego „Erinnerungsblätter an Elbing und die umliegende Umgebung” (wspomnienia o Elblągu i jego okolicy).”

Na tyle Satori – Neumann. W roku 1925 prof. dr Robert Dorr, w „Führer durch Elbing” (Przewodnik po Elblągu) wymienia tzw. „Buchenkranz” w następującym zdaniu:

 „Do niedawna południowy narożnik posiadał pierścień wysokich buków – „Römerhain”, które niestety padły ofiarą siekier, ku smutkowi tych, którzy znali to miejsce.”

 

Na powyższej widokówce z lat trzydziestych widzimy restaurację zbudowaną w 1837 roku, z jej ostatnim gospodarzem Reinholdem Unruh.

 Na krótko przed wojną, zmarły w międzyczasie w Kanadzie, gospodarz i woźnica Ernst Adloff kupił nowy samochód. Pierwsza przejażdżka prowadziła na Thumberg. Aby udowodnić jak znakomicie spisuje się Opel w jeździe terenowej, Ernst nie wracał z powrotem do miasta normalną drogą, lecz spróbował zjechać po schodach przed restauracją. Próba skończyła się nieszczęśliwie, urwana została miska olejowa i pojazd nie dojechał już do Kolonii Pangritz (Zawada). Był to pewnie najdroższy w historii wypad na Thumberg.

 

***

 Źródło: Pangritz-Kurier

 

LOKALE POD ELBLĄGIEM

 

Mieszkam już prawie 50 lat w Dolnej Nadrenii, lecz w bezpośrednim sąsiedztwie nie znalazłem jeszcze lokalu, który by mi się tak podobał jak Vogelsang, który poza tym jest jedynym znanym przeze mnie lokalem, jaki przetrwał wojnę i nie zmienił swojego przeznaczenia.

 Naturalnie kto miał w nadmiarze kilkadziesiąt groszy, wiosną jechał nad ukwiecony czereśniami Zalew do Haffschlöschen („Zameczek nad Zalewem”) lub w lecie parowcem do kąpieliska w Krynicy. Parowcem czy motorówką można było jednak dotrzeć do wielu innych pięknych lokali z ogrodami, które chcę pokrótce wyliczyć. Najkrótsza droga była małą „Lorelei” do „Löwenslust” nad Fischau (Fiszewka), gdzie dla nas dzieci był
huśtawkowy raj. Małą łódką jak „Hecht” (Szczupak) czy „Forelle” (Pstrąg), które należały do przystani miejskiej, pływaliśmy Thiene (Tyna) aż do Neulicht lub Rückforth (Jesionna). Do popołudniowych wycieczek szczególnie nadawało się Drużno, z dwoma restauracjami. Były to „Ström” i „Drei Rosen”. Celem całodziennych wycieczek były Brodsende i Alt-Dollstadt nad Sorge (Dzierzgonka), obie miejscowości, jak i pochylnie oraz Tharden nad Bärtingsee nie należały już do powiatu elbląskiego lecz malborskiego, sztumskiego i pasłęckiego. Wycieczki na Sorge  odbywały się na „Erice”, która swój port miała także w Wengelwalde (Żółwiniec) nad Sorge. Do innych miejscowości były rejsy różnymi elbląskimi liniami żeglugowymi. Ich statki nazywały się „Hilda”, „Hertha”, „Oberland”, „Pfeil”, „Konrad”, „Margarete”, „Martha” i jeszcze kilka innych. Specjalnie na Nogat, do Zeyer – restauracja „Gasthaus Lucht” i na poldery nad Landgraben (wschodnie odgałęzienie Nogatu), do oddziałów RAD (Służba Pracy – po naszemu hufce pracy) pływała spod Giełdy „Johanna”. Na teren Wolnego Miasta Gdańska, do Tiegenhoff (Nowy Dwór Gd.) i nawet samego Gdańska również mieliśmy połączenia parowcami ale o tym innym razem.

 Wróćmy do lokali, do których można było dotrzeć tramwajem lub na „Schusters Rappen” (czyli per pedes) i które częściowo były jeszcze na obszarze miasta lub jego obrzeżach. Rozpocznijmy od Kolonii Pangritz (Zawada), co się należy z powodu Klubu. Tutaj przede wszystkim były restauracje „Alte Welt”, „Englisch Brunnen” ale także „Deutsche Eiche” przy byłej głównej drodze. Mieszkańcy Kolonii Pangritz i ludzie z miasta mogli się wykazać tutaj temperamentem w tańcu. Z Kolonii, poprzez „Knüppeldamm” osiągamy restaurację „Waldschlößchen”, były przystanek pocztowy, niestety zburzoną już przed wojną, razem ze salą – dlaczego nie jest mi wiadome. Blisko obok, wcześniejsza leśniczówka „Stolzenmorgen”, rozbudowana jeszcze przed wojną, dzisiaj zmieniła swoje przeznaczenie i służy Polakom jako przedszkole. Dalej idziemy poprzez Lönsallee (ul. Marymoncka) do jedynego jeszcze działającego lokalu, naszego ukochanego „Vogelsang”. Dalej kolejno w lesie „Pfarrhäuschen” (Plebanka) i najpiękniejszy punkt widokowy Elbląga – „Thumberg” (Góra Chrobrego), gdzie jako gospodarza spotykamy Unruh i skąd nasz zmarły później w Kanadzie rodak Ernst Adloff, zjechał raz po schodach, zamiast drogą, swoim nowym Oplem, co oczywiście szybko się skończyło urwaniem miski olejowej (promili wtedy nikt nie mierzył!!!). Dalej wędrujemy pochyłą ścianą kopalni gliny cegielni z Dambitzen do restauracji „Dambitzen”, w której gospodarzyły dwie panie Clärchen Grenz i Emmchen Kretschmann, z którymi nasza rodzina spędziła wiele godzin. Nawet gdy po wojnie obie panie zamieszkały we Flensburgu, łączność nigdy nie zerwała się. Po zaliczeniu w „Dambitzen” rurek ze śmietaną wędrujemy dalej, przechodząc obok tartaku Schröterschen, w kierunku „Weingrundforst”, zbliżając się do miasta. „Etablissement Bellevue” już zamieniono na stołówkę studencką wyższej szkoły pegogicznej (Hindenburgstraße / róg Yorkstraße). Ale my nie idziemy do miasta, lecz przez Wittenfelderstraße (ul. T. Kościuszki) , na rogu drogi do Thumberg, do gospodarstwa ogrodniczego „Sanssouci”; po drodze do domu zostaje nam jeszcze małe obejście poprzez dolinkę Kumieli do „Pulvergrund”. Także tutaj stoi jeszcze kilka drzew z naszych czasów. Pożegnalny wieczór obchodzimy oczywiście w lokalu z ogrodem i tarasem dachowym „Kahlweiß” (nad rzeką Elbląg).

 Wszystkie te znajome drogi zaliczam jeszcze dzisiaj, przy odwiedzinach Ojczyzny i pewnie do końca życia w Dolnej Nadrenii będę nadaremnie szukał podobnych lokali.

 

Hans Preuß

  

***

 Źródło: Pangritz – Kurier

  

Ulubiony lokal wycieczkowy „Dambitzen” przetrwał wojnę lekko uszkodzony i po 1945 r był jeszcze nawet zamieszkały. Lecz stopniowo zaczął się rozpadać. Obecnie w naszej starej ojczyźnie mówi się o jego odbudowie. To by było pięknie!

Miejmy nadzieję, że powstanie na nowo. W naszych czasach był to chętnie wybierany cel wycieczek.

  

***

Źródło:Pangritz – Kurier

 

 

To zdjęcie wykonane przez elbląskiego fotografa Pula Wedekind przedstawia restaurację „Thalmühle” w gminie Damerau (Dąbrowa). Osiągano ją idąc drogą do jeziora Goplanica. Niestety młyn i restauracja nie przeżyły wojny. Kartka ma stempel 16.09.1914 i pochodzi ze zbiorów Christy Mühleisen.

 

***

 Gospoda „Zur Reichspost”

(Tekst z kroniki gminy Lenzen – Łęcze)

 

 

Pod tą nazwą od roku 1878 w Lenzen była druga gospoda, obok Blietschau. Zbudowana została przez chłopa Michaela Kuhn’a, Lenzen – Fuchsberg. Jego zięć, August Werner, był nauczycielem w Lenzen i zrezygnował z tego zawodu, przejął karczmę z 30 morgami, które należały do niej. Zbudował salę i kręglarnię. Od początku lat 80-tych w karczmie tej znajdowała się także agencja poczty. August Werner powiększył swój stan posiadania poprzez dokupienie 50 mórg lasu od Heinricha Dreyer’a i zbudował tam w roku 1907 Etablissement – Waldhöhe, który służył ruchowi turystycznemu z Elbląga i przyjmował także wakacyjnych gości. August Werner zmarł w roku 1926 i ojcowiznę przejął jego syn Willi Werner. W 1937 roku sprzedał ją z częścią lasu i sadem gospodarzowi Fritzowi Nitsch. Po nadejściu Rosjan wielu mieszkańców Lenzen uciekło do lasów Wysoczyzny. Rosjanie wszystko spalili. Willi Werner zdradzony, dostał się w ręce Rosjan i zmarł w obozie w Pr. Eylau (Iława). Jego żona Elisabeth, z domu Rohde, zmarła podczas transportu pociągiem, przy wysiedleniu w sierpniu 1945 r. Gospoda została 28. stycznia 1945 r. spalona przez Rosjan.

Widok ogólny Lenzen, wydawnictwo Folger & Jaite Marienburg, z roku 1906. Kartka wysłana przez rodzinę Siebert (1909). W środku gospoda „Zur Reichspost”.

 

Widokówki ze zbiorów H. Pfau

*** 

Lokale nad jeziorem Drużno, rzeką Elbląg i Zalewem Wiślanym

 

 

 

Gospoda „Ström”, właściciel Ernst Abraham (1) i „Drei Rosen” (2). Oba lokale znajdowały się na zachodnim brzegu Drużna i należały już do powiatu malborskiego, tylko jezioro należało do powiatu elbląskiego. Były to ulubione cele stowarzyszeń wioślarskich. Przy pierwszych wyjazdach na otwarcie sezonu w Ström popularne były potrawy z jaj wielkanocnych. Elblążanie chętnie jechali także łodziami motorowymi na popołudniową kawę w spokojnych ogrodach, bezpośrednio nad jeziorem. Do obu lokali organizowane były także wycieczki zakładowe i różnych stowarzyszeń.

 

 

 Gospoda w Terranova (3) (Nowakowo) przy promie przez rzekę Elbląg, naprzeciwko karczmy Bollwerkskrug. Właściciel Fritz Sommerfeld.

 

 

Karczma „Zum Erlenwäldchen” (4), położona bezpośrednio nad byłym największym portem żeglarskim Europy w Tolkmicku. Załogi łodzi żaglowych i wiosłowych z elbląskiej Marinejugend chętnie tu zachodziły na solidną grochówkę.

 

 

Gospoda i hotel „Haffschlösschen”, właściciel Wilh. Preuss, później Fritz Julitz, był ulubionym celem nad Zalewem, szczególnie w porze kwitnienia wiśni i szybko osiągalnym za pomocą kolei nad Zalewem.  

 

Widokówki ze zbiorów H. Preuß

 

***