Lasy, wody

 

Źródło: „Die Geschichte des Landkreises Elbing” dr. E. G. Kerstan

 

LASY I WODY

 

Gdy w 1703 r. terytorium zostało zastawione Prusom, zastaw objął wprawdzie też lasy  miejskie, lecz miasto dalej z nich korzystało. Tylko „Hütegeld”, jaki był płacony  do kasy komorzego przez niektóre miejscowości graniczące z obszarami leśnymi, przeszedł do pruskiej kasy terytorialnej. Dotychczas urzędnicy Rady, kościołów i szkół otrzymywali z lasów deputat drzewny. Tak samo korzystano z drewna do opalania ratusza, gimnazjum, strażnic, szpitali i więzienia. Potrzebne było też drewno budowlane na kościoły, mosty, młyny i śluzy. Całe drewno na te cele, mimo zastawu, było brane z lasów miejskich. Lecz przy rewizji terytorium w 1715 r. pruski intendent, radca dworski Braun, zwrócił uwagę Radzie Elbląskiej, że król pruski nie przyznał Radzie nieograniczonego korzystania z drewna, lecz tylko tyle ile naprawdę potrzeba na wymienione cele. Lasy trzebiono w sposób niewyobrażalny, szczególnie na Żuławach. Zostały całkowicie zrujnowane przed zastawem. Z tego względu więcej uwagi należało zwrócić na Wysoczyznę. Strażnicy leśni musieli być zatrudniani po złożeniu przysięgi i mieszkać na miejscu, nie pod miastem. Pruski intendent miał być informowany przez Landrichter’a o planach wyrębu. Drewno w ogóle nie mogło być przeznaczone na sprzedaż. Rada oświadczyła, że przyjęła to do wiadomości.

W czasach polskich większe obszary leśne znajdowały się na obszarze Außenkämmereramt Grunauer-, Damerauer-, Eggerts- i Scheers-wüsten, na obszarze Landrichteramt w Schönmoor, Rakau, Ziegelwald i Panklau.

Gdy w 1772 roku Elbląg stał się pruski, miasto skorzystało na swoich lasach. Do tego czasu były zastawem dla Prus – chociaż Elbląg mógł w ograniczonym stopniu z nich korzystać – to teraz stały się nieograniczoną własnością miasta. Tak więc w czasie zatargu z państwem w 1826 roku, miasto zachowało swoje lasy.

W 1773 r. ostatni Landrichter, wielokrotny rajca Friedrich Reinhold Horn, sporządził raport dla zachodniopruskiego Kriegs- i Domänenkammer o wykorzystaniu lasów. Podał, że jego zdaniem powinny one dostarczyć 920 Viertel (nie udało mi się wyjaśnić ile to było), z tego 701 jako drewno deputatowe dla miejskich urzędników, dodatkowo dla ogrzewania budynków miejskich i dla cegielni; pozostałe 219 Viertel mogło być sprzedawane. W marcu tego samego roku Forstmeister von Weiher skontrolował leśnictwa miejskie a w czerwcu Oberforstmeister baron von Sendlitz z Marienwerder. Był on zdania, że tak duża ilość drewna jaką podał Horn, nie może być pozyskiwana w lasach miejskich. Najpierw należało uwzględnić Schönmoor, Rakau, Panklau i Ziegelwald a pozostałe mniejsze lasy, przede wszystkim Grunaerwüsten, oszczędzić. Miasto powinno zatrudnić nadleśniczego.

Tak też się stało. Nadleśniczy, z wynagrodzeniem rocznym 100 talarów, miał mieszkać w Grunauerwüsten, mieć 8 mórg ziemi i wolną od podatku łąkę dla 4 koni roboczych oraz konia do jazdy. Lecz w takiej formie plan nie został zrealizowany. Dopiero w 1784 r. został zatrudniony nadleśniczy z 400 talarami rocznie i siedzibą w Schönmoor, gdzie zbudowano „Herrenhaus” jako urzędową siedzibę.

Podleśniczy, zaprzysiężeni według nowego regulaminu pracy, mieli mieć rocznie 15 talarów wynagrodzenia, ziemię z deputatu i wolną od podatku łąkę dla koni roboczych. Zbudowano im mieszkania.

W 1826 roku na Wysoczyźnie Elbląskiej było 600 chełmskich huf lasu. Znaczna część z tego była w posiadaniu miasta. Początkowo do miasta należało:

1. Eichwald pod Gr. Röbern; w 1807 r. został wydzierżawiony temu majątkowi.

2. Scheerswüsten, między Alt- i Neu-Schönwalde, dzisiejszy Schönwalder Unterwald, początkowo o powierzchni 8 chełmskich huf. W 1791 las ten liczył jeszcze tylko 218 magdeburskich mórg. W 1795 r. Alt-Schönwalde otrzymało z tego 87 mórg i zrzekło się z prawa do łąk. Reszta, 131 mórg w 1802 r. została dziedzicznie wydzierżawiona Alt-Schönwalde i tak dzisiaj cały Scheerswüsten należy do Schönwalde.

3. Weingrundforst; w 1804 został dziedzicznie wydzierżawiony kupcowi Ludwigowi Alsen.

4. Panklau; został sprzedany w 1829 roku.

 

W posiadaniu miasta pozostały:

1. Schönmoor, liczący 29 chełmskich mórg. Tutaj kiedyś mieszkał najwyższy urzędnik leśny miasta.

2. Grunauerwüsten, zwany także Stobbenberg i Tengelswüste, liczacy 11 huf i 21 chełmskich mórg. Serpin I Wolfsdorf miały tutaj swoje wolne od podatki łąki.

3. Hoppenwäldchen (na wschód od Pfarrwald), liczący 26 chełmskich mórg.

4. Damerauwüsten, wcześniej zwany także Sprenswüsten, liczący 5 chełmskich huf.

5. Eggertswüsten, 6 huf i 24 chełmskie morgi.

6. Rakau, 14 huf i 17 chełmskich mórg.

7. Ziegelwald, 13 huf i 3 chełmskie morgi. Gr. Steinort miał tutaj wcześniej łąkę 7 ½ hufy. Płacił za nią roczny podatek 7 talarów.

 

Dzisiaj miasto Elbląg posiada razem ze szpitalnikami, 2542 ha lasu. Z tego lasy komorzego to 1701 ha. 80 do 85% to drzewa liściaste, szczególnie buki; 15-20% drzewa iglaste.

Lasy komorzego to:

  1. Okręg ochronny Schönmoor.
  2. Okręg ochronny Rakau z Ziegelwald i
    Eggertswüsten.
  3. Okręg ochronny Seeteich z Grunauerwüsten (bez Hoppenwäldchen), Damerauwüsten i Dambitzer Wald.
  4. Okręg ochronny Vogelsang z Hoppenwäldchen i Stagnitter Wald.

Poza tym Szpital Św. Ducha posiada w powiecie elbląskim jeszcze Birkauer Wald, o powierzchni 119 ha.

 

W czasach polskich Rada i mieszczaństwo uprawiali myślistwo na całym terenie powiatu. W najstarszej ordynacji miasta było już zarządzenie o myślistwie. Okres ochronny był od 22. lutego do 25. lipca. Mieszkańcy wsi w ogóle nie mogli polować. Kłusownictwo było niezwykle surowo karane. W 1568 r. postanowiono, że polować można tylko od Bartolomeusza (24. sierpnia) do zapustów.

W 1771 r. ówczesny intendent von Below, który w 1773 został Kammerpräsident w Marienwerder, wydzierżawił myślistwo mieszkańcom terenów, tzn. chłopom, za 18 talarów rocznie, które miały trafiać do pruskiej kasy terytorialnej. Było to całkowicie nieuprawnione działanie intendenta, ponieważ na Wysoczyźnie prawo polowania należało do Rady i mieszczaństwa. Tylko właściciele wolnych dworów mieszczańskich mieli prawo polowania na swoich terenach, tak samo zarządcy posiadłości Szpitala Św. Ducha. Chłopi na Wysoczyźnie jako poddani, nie mieli w ogóle prawa polowania a niewielu wolnych, którzy tutaj mieszkali również nie. Inna była sytuacja wolnych chłopów na Żuławach. Mieli oni prawo polowania; chociaż obok nich polowali mieszczanie z Elbląga. Właściwie Rada posiadała tylko prawo współuczestniczenia. Prawo główne posiadało mieszczaństwo. Rada miała jednak z tego największe korzyści, ponieważ Landrichter i Außenkämmerer podlegała straż leśna, która za „Schußgeld” (opłata za odstrzał) miała dostarczać dziczyznę, dzieloną później między burmistrza i rajców. Poza tym Landrichter i Außenkämmerer pozwalali niektórym chłopom Wysoczyzny na polowanie. Jednakże mieli oni oddawać określoną ilość dziczyzny rajcom.

Gdy miasto stało się pruskie, chciało zachować prawo do polowania dla mieszczan. Najpierw jednak magistrat chciał wydzierżawić prawo polowania z korzyścią dla kasy Kämmerei. I tak się stało. Małe polowanie i chwytanie drozdów w lasach miejskich, jak i małe polowanie w miejskich posiadłościach – Ellerwald, Neustädterfeld, Bürgerwiesen, Herrenpfeil, Bürgerpfeil, Panklau, Fährwiesen, łąki pod Englisch-Brunnen i młynem, Ziegler-Werder, Vorstädter- i Offzier-Rossgarten, Heide pod Fichthorst było dzierżawione od 1773 do 1776 roku. Lecz do ponownego wydzierżawienia w 1776 r. nie doszło. Ponieważ mieszczanie znowu chcieli polować sami, nawet płacąc 20 talarów rocznie. Dlatego napisali do zachodnio-pruskiej Izby, ta z kolei do władz wyższych, Dyrekcji Generalnej w Berlinie. Dyrekcja była skłonna ponownie przyznać mieszczanom prawo polowania. Wtedy jednak chłopi Wysoczyzny i Żuław poprzez swoich trzech sołtysów w Lenzen, Oberkerbswalde i Fürstenau zgłosili, że mają prawo polowania na swoich terenach. W oświadczeniu tym prawdą było, że chłopi na Żuławach rzeczywiście byli uprawnieni do polowań na swoich terytoriach ale oprócz nich to samo prawo mieli elbląscy mieszczanie. Chłopi Wysoczyzny opierali się na prawie, jakie im przyznał w 1771 r. intendent von Below za 18 talarów rocznie, jednak nie mając takich uprawnień. Z powodu żądań chłopów całość zagadnienia stała się tak zamieszana, że władze nie podjęły decyzji lecz sprawę odłożyły. Dlatego w latach 1776 do 1809 na terytorium elbląskim panowały całkowicie bezprawne warunki. Polował każdy, nie tylko elbląski mieszczanin i chłop, którzy mogli się powoływać na jakieś prawo ale i oficerowie elbląskiego garnizonu i inni samozwańczy myśliwi. Z flintami i psami przeczesywali okolicę i nikt im nie tego nie zabraniał. Nikt nie płacił dzierżawy, ponieważ od nikogo tego nie żądano.

Dopiero w 1809 po wprowadzeniu ordynacji miejskiej sprawa została uregulowana. Polowanie było po raz pierwszy dzierżawione na sześć lat, do 1809 do 1815 r. Każdy członek magistratu zachował prawo polowania na posiadłościach miejskich. Lecz większość niewiele z niego korzystała; w 1831 ówczesny dzierżawca polowania generał von Ratzler zaprosił magistrat na polowanie, lecz nikt nie przybył. Od 1815 r. polowanie było dzierżawione na trzy lata, lecz w 1818 wcale, ponieważ miało wtedy przynieść rocznie tylko 30 talarów. Dla rajców było to za mało. Rok później nikt nie mógł polować a na kłusowników miano oko. Lecz pozostałe dzierżawy za polowanie nie podrożały. Za polowanie na elbląskim terytorium płacono:

            W latach 1819-22 rocznie 40 talarów, 15 srebrnych groszy

            W latach 1822-25 rocznie 18 talarów

Od Michaelis 1825 do końca grudnia 1826 rocznie 30 talarów

Od 1. stycznia 1827 do końca 1829 rocznie 25 talarów

Od stycznia 1830 do końca 1832 rocznie 31 talarów

 

Ustawa łowiecka z 1850 r. ustanowiła prawo jakie zasadniczo istnieje jeszcze dzisiaj.

W dawnych czasach na terytorium elbląskim były jeszcze takie zwierzęta, jakie dzisiaj całkowicie zniknęły.

Jeszcze w 1533 r. pod Stoboy polowano na łosia.

13. września 1696 r. pod Wogenap ubito szczególnie dużego i mocnego łosia. Został on przetransportowany do „Fischamt” (Urząd Rybactwa) w Elblągu i podzielony między rajców, urzędników kancelarii Rady i proboszczów. Zwierzę musiało być ubite nad brzegiem, dlatego trafiło do „Fischamt”, pod który należały wszystkie wody. Mięso zwierza ważyło 814 funtów.

Jeszcze w czasach pruskich na terytorium elbląskim znajdował się łoś. W 1822 r. takie zwierzę, którego wygląd już wtedy był ludności obcy, zostało zabite przez chłopów pod Schwarzdamm. Skóra i mięso zostały sprzedane w Elblągu. Mięso nie przyniosło wiele dochodu, tylko jednego
talara, ponieważ nie było już całkiem świeże. Skóra dała sześć talarów i dziesięć srebrnych groszy. Pieniądze wpłynęły do kasy leśnictwa w Stellinen. Przypuszczano, że zwierzę, może gonione przez wilka, przeszło przez Wisłę.

Dzisiaj w lasach obok Kadyn i także innych, jest wiele dzików. Wcześniej występowały w dużej ilości, szczególnie w lasach Panklau, Rakau i Schönmoor. Ilość dzików zmniejszała się z wycinką lasów i zanikaniem gęstego podszycia.

Jeszcze przed stu laty na Wysoczyźnie pokazywały się wilki. Były jednak ostro trzebione. Za dostarczenie dużego wilka wypłacana nagrodę dwudziestu talarów, za młodego wilka sześć talarów. W ten sposób wilki zostały stopniowo wytępione.

Wcześniej, na Żuławach więcej zajęcy padało ofiarą polowań niż na Wysoczyźnie. Gdy leży wysoki śnieg, zające na Żuławach żywią się korą wierzb.

W rozciągniętych lasach Wysoczyzny żyją dzisiaj jelenie, zające i daniele. Schönwalde w drugiej połowie XIX wieku miało specjalny park dla jeleni. Z niego jelenie rozprzestrzeniały się w lasy kadyńskie, tzw. Rehbergen. W małym parku za kadyńskimi ruinami klasztoru jest wiele japońskich jeleni, wyglądających podobnie do jeleni czerwonych, tylko mniejszych. Zostały wprowadzone przed laty przez cesarza Wilhelma II, który skorzystał z pośrednictwa znanego hamburskiego miłośnika zwierząt Hagenbeck’a. Jeleń japoński jest koloru ciemnobrązowego jak jeleń czerwony. Wcześniej, w porze zimowej wiele jeleni przechodziło z Mierzei przez lód Zalewu do lasów Wysoczyzny Elbląskiej.

Wśród drapieżników znajdują się lisy, borsuki, kuny, tchórze i łasice.

Na szczególne wymienienie zasługuje to, że na Wysoczyźnie Elbląskiej w okolicy między Kadynami i Pomorską Wsią widziana bywa popielica, zwierzę bardzo rzadkie w naszym regionie. W Lenzen i Cadinen np. popielice były dotychczas chwytane. Teraz z powodu rzadkiego występowania są oszczędzane.

Chwytanie drozdów w czasach polskich sędzia i komorzy przekazali strażnikom leśnym. Za to mieli oni dostarczać:

Na obszarze komorzego:

Grunaerwüsten około 15 par

Damerauwüsten około 15 par

Na obszarze sędziego:

Rakau około 30 par

Schoenmoor około 30 par

Scheerwswüsten około 40 par

Ziegelwald około 40 par.

W czasach pruskich chwytanie drozdów było początkowo dzierżawione. W 1774 r. nie było jednak chętnych i dlatego przejęli je miejscy strażnicy leśni, najpierw za 10 talarów rocznie. Później dzierżawa była ciągle obniżana. Połowy drozdów stawały się coraz mniejsze. Dzisiaj są zabronione przez prawo. We wcześniejszych czasach chwytanie drozdów miało jednak dla Wysoczyzny duże znaczenie. W połowie XVIII wieku, w niektórych latach łapano do 40 000 par drozdów. Jesienią drozdy leciały wzdłuż wybrzeża Bałtyku, szczególnie chętnie wzdłuż Mierzei. Najlepsze połowy miały miejsce 14 dni przed i 14 dni po Michaelis (29. września). Połowom w naszych okolicach sprzyjała chmurna, mglista pogoda i wiatr wschodni. Większość drozdów chwytano w okolicy Lenzen. Do dochodów proboszcza w Lenzen należało także wolne od podatku chwytanie drozdów. Chwytano różne rodzaje drozdów, prawdziwe drozdy, droździki, kosy albo czarne drozdy i kwiczoły. Drozdy leciały wielkimi stadami wieczorem, przy zachodzie słońca lub rano, przy jego wschodzie. Łapane były w sidła z włosia końskiego, zwanymi „Dochnen”. Przynętą były owoce jarzębiny. Ten rodzaj chwytania był okropny.

W czasie przelotów łapano lub strzelano także duże ilości jemiołuszek, szczególnie w 1754, gdy nadleciały w takich chmarach, że jeden strzał strącał do 20 sztuk.

Polowanie na dzikie kaczki było od wieków dzierżawione przez Kämmerei. W 1850 r. Elbląg utracił przychody z tego polowania na rzecz Fiskusa. Na dzikie kaczki, których jest u nas wiele gatunków, poluje się przed wszystkim nad Drużnem, na wybrzeżu Zalewu i kępach Zalewu. Myśliwi wabią kaczki sztucznymi przynęty i strzelają do nich z ukrycia. Bekasy rzadko występowały na elbląskim terenie, tak samo jarząbki i kuropatwy. Jednak zimą 1751 r., gdy spadło wiele śniegu, przenosiły się one z lasów w pobliże ludzkich siedzib, gdzie były łapane  w takich ilościach, że para sprzedawana była za cztery do pięciu groszy, o czym informuje kronikarz tego okresu.

Rybołówstwo w czasach Zakonu było zastrzeżone tylko jemu. Na terenie elbląskim było nadzorowane przez Fischmeister, rycerza zakonnego, który najczęściej swoją siedzibę miał w Vogelsang na Mierzei. Zakon sam zajmował się rybołówstwem albo je nadawał i dzierżawił innym. Elbląskie Stare Miasto mogło na podstawie swoje przywileju z 1246 r. łowić małymi sieciami na Zalewie obok Lenzen i na Drużnie, od 1385 r. także jeszcze na Weißer Lake (jest to dzisiejszy Nogat, w górę od Robach). Poprzez przywilej z 1457 r. miasto otrzymało prawo połowu na całym swoim terenie. Wschodnią część Drużna musiało jednak później oddać zamkowi w Malborku. Gdy tereny elbląskie zostały zastawione w 1703 Prusom, miasto straciło także prawo rybołówstwa na rzecz Prus. W 1772 r. państwo przejęło także zastrzeżone dotychczas polskiemu królowi ustawodawstwo.

Rybołówstwo na wodach elbląskich było niegdyś dość znaczące. Musiało być coraz bardziej ograniczane ze względu spadek bogactwa ryb z powodu wypłycania i zamulania wód.

W Fiszewce łowiono tylko zimą, już nie w lecie i na jesieni. Była akwenem pod ochroną. Pozwalano narybkowi z Zalewu wpływać przez rzekę Elbląg i rosnąć w lecie w Fiszewce. Ryby bardziej szły do Fiszewki niż do rzeki Elbląg i Drużna, ponieważ woda w niej dzięki  wielu dopływom była czystsza.

Dużą rolę kiedyś odgrywały połowy węgorza w wodach elbląskich. Węgorza łowiono w Drużnie, w Marienburger i Elbinger Lake, w Nogacie i Zalewie. Najlepsze połowy były w Elbinger Lake. Wiosną węgorz ciągnął z Zalewu rzeką Elbląg do Drużna. Przy łagodnej zimie następowało to wcześniej, przy ostrej później. Przy łagodnej zimie często już Maria Verkündigung (25. marca). Połowy węgorza zaczynały się około Trinitatis. Elbląscy rybacy, mieszkający od wieków na Fischervorberg, pomiędzy Maria Verkündigung  i Trinitatis (pierwsza niedziela po Zielonych Świątkach) nie łowili na rzece Elbląg, aby nie przeszkadzać węgorzom i innym rybom w wędrówce. Od Trinitatis do października węgorz znowu ciągnął do Zalewu i morza. Lecz wiele zostawało na zimę w Drużnie i Zalewie, gdzie kryły się w bagnach. Wędrówka węgorza odbywała się nocami. Nocą rzeka była zastawiona sieciami na węgorza, dniem tylko połowa rzeki była otwarta dla żeglugi. Sieci na węgorza miały kształt stożkowego kosza, wykonanego z gałązek wierzby. Najlepsze wyniki dawał połów w czasie nowiu, gdy noce są najciemniejsze.

Połowy węgorza spadły bardzo już około 1830 roku. Jeśli około 1750 r. jednej nocy łapano 100 Viertel, to około 1830 r. przez cały rok ledwo 40 Viertel.

W Nogacie, z powodu zmiennego stanu wody, połowy węgorza nie miały znaczenia.

Na Zalewie, węgorze łowiono od Wielkanocy do Michaelis, w Ostwinkel, za Lotsenhause, z grobli,  sieciami ustawionymi z trójkąt. Mieszkańcy
Jungfer i Stuba łowili węgorze na wędkę, tak samo na Mierzei, gdzie potrzebnych do tego rosówek szukano w nocy na polach, przy świetle latarni. Na Wysoczyźnie, w letnie noce często widać światła łowiących węgorze.

Także duże były połowy jesiotra, łososia i minoga. Ryby te ciągnęły z morza przez cieśninę do Zalewu, Nogatu i Wisły i następnie z powrotem do morza.

Jesiotr zjawiał się już po zejściu lodów. Do połowy czerwca ciągnął w górę, potem z powrotem. Gdy ciągnął w górę był łowiony przez mieszkańców Mierzei, przy powrocie przez mieszkańców Zener, szczególnie w Landgraben. Już pod koniec maja rozpoczynali oni połowy jesiotra, które trwały do Michaelis. Landgraben był zastawiany cały sieciami i było tylko małe przejście. Jesiotr był kiedyś w Elblągu tak częsty, że według starego zarządzenia służba mogła otrzymywać go do jedzenia nie częściej niż trzy razy na tydzień. Jesiotr był szczególnie ceniony z powodu swojej ikry. Połowy jesiotra miały duże znaczenie także dla Mierzei i Tolkmicka.

Łosoś około Michaelis ciągnął z morza przez Zalew do Nogatu, w górę do Bożego narodzenia, później z powrotem. Łowiony był tylko w czasie wędrówki do góry, w odnogi Nogatu, ponieważ później był chudy i jego mięso nie było tak smaczne. Także przy połowach łososia rynny Nogaty były całkowicie zastawione sieciami i workami. Jak wielkie znaczenie miał kiedyś łosoś, wynika z tego, że na początku XIX wieku tylko w Jungfer połowem łososia zajmowało się 11 rybaków, z których każdy miał łódź z ośmioma pracownikami. Połowy przynoisły rocznie do 2000 talarów. Przed 1781 r. roczny podatek za łososia wynosił 275 talarów, potem tylko 110. W 1824 r. zniżono go nawet do 50 talarów. Tak bardzo podupadły połowy łososia. Około 1830 r. nie miały już znaczenia.

W tym samym czasie co łosoś wędrówkę w górę odbywały minogi. Były jednak łowione nie tylko w ujściach Nogatu, lecz także wyżej, pod Zener, Einlage i Robach, przy pomocy worków i sieci. Jeśli Nogat jesienią miał dużo wody, to połowy minogów były dobre, lecz jesiotra mniejsze. Jesiotr, łosoś i minogi wędrowały do morza, zwykle pod wiatr. Minogi cieszyły się na terenie elbląskim szczególnym uznaniem. Były pieczone i tak jak wędzone węgorze i łososie wysyłane dalej, do Krakowa, Wrocławia, Berlina i Hamburga.

W potokach Elbląskiej Wysoczyzny łowione były także ślizy i trocie, ślizy szczególnie w potokach Stagnitten, Grunau, Wöklitz i Baumgart oraz  Oppenbeek. Składały ikrę w marcu, narybek pojawiał się  w kwietniu i około Michaelis miał długość jednego cala. Ślizy musiały mieć co najmniej trzy lata aby nadawały się na stół. Ślizy łapano siecią o małych oczkach, podobną do worka. W pewnym oddaleniu od sieci mącono wodę kijem z drewnianą tarczą i wpędzano ślizy do sieci. Połowy ślizów nie udawały się przy wiatrach północnych. Nie poruszały się wtedy i nie wpływały do sieci. Przy podstawie Walfmühle ślizy łowiono wędką. Jeśli potoki nie zamarzły, ślizy łowiono całą zimę. Gdy jednak wyjątkowej zimy 1823 zamarzły prawie do gruntu, ślizy zniknęły i trzeba było wyhodować nowe. Już około 1830 roku, mimo swojego dobrego smaku, ślizy nie były
tak cenione jak w czasach wcześniejszych, gdy nie mogło ich brakować na wielkich ucztach i weselach. Lecz elblążanie dostarczali wtedy ślizy
gdańszczanom, którzy ich nie mieli. Ślizy wysyłano więc do Gdańska. Połów ślizów był dzierżawiony przez elbląski urząd komorzego. Lecz około 1830 roku stał się tak niewielki, że razem z połowem troci we wszystkich potokach Wysoczyzny przynosił z dzierżawy tylko talara rocznie.

 

Pstrągi występowały szczególnie w strumieniach uchodzących do Zalewu, a więc pod Gr. Röbern, Koggenhöfen, Lenzen, Rehberg i Baumgart. Wpuszczone zostały także do strumieni pod Vogelsang i przy Kupferhammer. Tam gdzie były one, niewiele było ślizów, ponieważ pstrągi je niszczyły. Pstrągi składały ikrę pod koniec października, na kamieniach po środku strumienia. Ich wzrost był tak samo powolny jak ślizów. Dopiero
trzyletnie nadawały się na stół. Łapano także stare pstrągi o długości prawie łokcia. Zimą chowały się one pod kamieniami. Wychodziły podczas wiosennych burz. Najlepsze połowy pstrąga były około Martini. Łapano je tak samo jak ślizy. Jeszcze dzisiaj można spotkać pstrągi w potokach Wysoczyzny.

 

***