(ELBINGER SCHMUNZEL AECK)
Źródło: Pangritz – Kurier
Językowy rarytas w „staro-elbląskim narzeczu”, dla znających niemiecki.
Se woar jejen Oabend aus Berlin jekommen
und hätt in Kalberch sich en Zimmer jenommen
bei einem Fischer in der Nähe vom Strand
bloß Sonnche braucht se und Wasser und Sand.
dass heeßt e großem Krepsch voll Natur
Fier ihre Nervens und de Fijur
So ann vier Wochens jedacht se ze bleiben
und sich mitte Micken de Zeit zu vetreiben.
Nach die – Jelejenheit wolld se noch fragen
das Ortsche – se wissen all – sozusagen …
„Ach so, wenn ich ihnen richtich versteh’,
denn meinen se sischer wohl unser Abe!”
Soagt drauf der Fischer. „Hier jehn se raus
dort schräch jejeniber das kleine Haus!”
„Und wo ist der Schlissel?” so wolld se wissen
„Der Schlissel? Dem hoaben wer wchjeschmissen.
wer soll uns hier all beklauen kommen?
Da hoat uns noch keener was wechjenommen.”
(janz frei nach Alfred Lau)
A poniżej pierwsze w życiu „tłumaczenie poezji” dokonane przez technokratę:
Przyjechała z Berlina już po ciemnicy
i wynajęła sobie pokój w Krynicy,
u rybaka, blisko plaży,
słońce, woda i piasek jej się marzy.
Dobrze jest zanurzyć się w naturze
to robi dobrze nerwom i figurze.
Chciała tu zostać przez cztery tygodnie
i pośród komarów czas spędzić pogodnie.
„Chciałam zapytać jeszcze o coś pana,
jedna sprawa jest ciągle nierozwiązana.”
„Ach, wysiłek umysłowy to niewielki,
pewnie ma pani na myśli nasze kibelki!”
mówi rybak. „Tam na zewnątrz pani zobaczy
mały domek obok naszej daczy”.
„A gdzie klucz?” zapytała pani.
„Klucz? A ten to nam do bani.
Żadne licho się tu nie ściągnęło,
stamtąd nigdy nic nam nie zginęło. „
***
W znanym elbląskim lokalu gość skarży się: „obrus nie wygląda zbyt apetycznie”. Pada odpowiedź: „Pan wybaczy, nie wiedziałem, że zechce go pan również zjeść”.
***
Zanders Pflaum przychodzi do gabinetu dr Lietz’a na Paulikirchstraße. „Panie Zander pan jest znowu pijany!” mówi dr Lietz z wyrzutem. „Zezwoliłem pan tylko na jedno piwo dziennie!”. Nasz Pflaum odpowiada: „Na meinen Se vlleicht se wären der enzje Dokter in ganz Elbing?” (czy myśli pan, że jest jedynym doktorem w Elblągu?).
***
Bauer z Dörbecker miał znakomity zbiór ziemniaków i gdy znowu wracał do gospodarstwa furmanką, sąsiad będący krawcem zawołał przez okno: „Na Noaber, dies Joahr kenne se zufreede sin mit de scheene dicke Schucke”. (No sąsiedzie, w tym roku może być pan zadowolony z takich pięknych, grubych kartofli.) Bauer na to zrzędliwie: „Was nützt mer das, nu hoab ech doch keine kleene fer de Schwin”. (Cóż mi z tego, nie mam przecież małych dla świń. )
***
Policjant na wsi miał psa, który właśnie pomógł wyjaśnić sprawę kradzieży. Dwóch bauerów rozmawia o mądrości psów. „Ech kann dir soagen, manche Hunde sing klüger als ihr Herrchen.” (Mówię ci, niektóre psy są mądrzejsze niż ich właściciele). „Das kann ech bestätigen, ech selvst hoab so eenen”. Mogę to potwierdzić, sam mam takiego – mówi drugi.
***
Wielki żółty dog nazywa się „Herkules”. Z kuchni rozlega się nagle krzyk służącej: „Szanowna Pani, Kules zeżarł całe mięso!” – „Kto to jest Kules?” – „Ta wielka bestia” – „Ale on nazywa się Herkules” – „Co, do tej bestii mam jeszcze mówić Herr?”.
***
Na Targu Rybnym, między mostami „Leegen’ i „Hohen”, starsza pani mówi z wyrzutem do sprzedawczyni: tutaj pisze „żywe ryby” ale one już nie
skaczą!. Sprzedawczyni na to ze współczuciem i lekką ironią: paniusiu a czy paniusia skacze?
***
Stary bauer Binding z Trunz od dawna twierdził, że podatki stają się coraz wyższe. Nigdy nie był bardziej wściekły niż wtedy gdy płacił w gminie podatki. Raz nie wytrzymał i w gospodzie Gehrmanns na głos oświadczył, że sytuacja ta nie jest dziwna, ponieważ połowa rady gminy to osły. Nie
ucieszyło to oczywiście burmistrza, który go zaskarżył i Binding musiał zapłacić karę na cele dobroczynne i dodatkowo na tablicy gminnych ogłoszeń odwołać swoje oświadczenie. Binding zapłacił karę nic nie mówiąc. Na tablicy ogłoszeń przypiął kartkę z oświadczeniem:
„Oświadczam, że połowa rady gminy to nie są osły.”
***